Żądają ode mnie haraczu za korzystanie z tego, co jest moją własnością.



Łowiłem ryby w Jeziorze Leleskim. Podpłynęli przedstawiciele Państwowej Straży Rybackiej i mnie spacyfikowali. Zabrali wędkę i  60 dkg okoni ( osiem sztuk). Chcieli mnie ukarać mandatem ale odmówiłem jego przyjęcia. Po kilku dniach już w Pasymiu w ich miejscowej siedzibie zaproponowali mandat 250 zł, przepadek wędki  i odstąpienie od przekazania sprawy do sadu. Odmówiłem przyjęcia mandatu. A oto moja linia obrony:

Art. 4. Konstytucji. 

Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

 

Naród w Polsce nie ma możliwości sprawowania swojej zwierzchniej władzy poprzez przedstawiciela.

Już sama ordynacja wyborcza jest pogwałceniem tego 4 art. Konstytucji.  Skoro to naród sprawuje władzę zwierzchnią, to przedstawiciel jest zobowiązany realizować interes tych, którzy go wybrali, a w Polsce poseł nie jest nawet zobowiązany do realizacji tego, co obiecał wyborcom w kampanii wyborczej. „Pseudoprzedstawiciele” narodu są tak naprawdę spolegliwi tym, którzy ich umieścili na liście wyborczej. Wobec powyższego, ja sprawuję swoją władzę zwierzchnią bezpośrednio, bo to gwarantuje mi Konstytucja i ten art. 4 Konstytucji. W swoim życiu kieruję się prawem naturalnym i staram się żyć ze wszystkimi w zgodzie. Nie zgadzam się na to żeby inni traktowali mnie jak swojego niewolnika i żyli na mój koszt.  Rzeki, jeziora i lasy są własnością narodu. W związku z tym, że wywodzę się z tego Narodu i od urodzenia tutaj zamieszkuję, to jestem również współwłaścicielem  Jeziora Leleskiego.  Aby zarządzać własnością wspólną, to jest potrzebna zgoda wszystkich współwłaścicieli. Ja nie wyraziłem zgody na to, żeby na mojej części współwłasności były rozdawane przywileje, aby jacyś ludzie mieli przywilej ograniczać moje prawo do korzystania z tego, co jest moją własnością. Każdy, kto dysponuje cudzą własnością bez zgody właściciela jest złodziejem. Nie widzę powodów żeby komuś płacić za to, że korzystam z tego, co moją własnością jest. Ryb w jeziorze jest coraz mniej, co potwierdzi prawie każdy wędkarz łowiący tutaj. Ludzie, którzy to jezioro dewastują i ściągają haracz od wędkarzy, powinni być jak najszybciej rozliczeni ze szkód, które wyrządzili narodowi, pasożytując na narodzie.

Nie miał bym nic przeciwko wyznaczeniu gospodarza Jeziora Leleskiego, który by dbał o dobro wspólne i pobierał jakieś opłaty od wędkarzy. Niestety ale Jezioro Leleskie jest dewastowanie już dwadzieścia lat przez obecną spółkę. Odławiane są szczupaki podczas tarła, bo podobno zezwala na to wojewoda. Szczupaka na tarle jest najłatwiej dopaść. Szczupak w jeziorze jest w śladowych ilościach, no bo pewnie wyżera dzierżawcy sielawę. Podobno jest pobierana ikra dla lepszej hodowli narybku. Jeśli zarybiają szczupakiem, to dlaczego szczupaka w jeziorze nie ma? Wniosek jest prosty. Zarybianie szczupakiem to fikcja. To tylko taki blef żeby sieciować tarliska szczupaka. No a Państwowa   Straż Rybacka twierdzi, że dba o to żeby ryby były dla następnych pokoleń, to może niech w pierwszej kolejności zadba o to żeby tarliska ryb nie były sieciowane.