Przyjąć mandat, czy nie przyjąć?


Pojechałem dzisiaj do kościoła na mszę. Mam dwa samochody dość leciwe. Mieszkam w ustronnym miejscu i bez samochodu było by mi ciężko żyć. To dlatego mam dwa żeby w razie awarii było jak się ratować.  Na diesla skończył się przegląd i stał dłuższy czas nie jeżdżony. Dzisiaj wsiadłem do niego i pojechałem na mszę. Przejechałem jakieś pięćset metrów główną drogą i skręciłem w uliczkę w stronę kościoła. Przede mną jechała beemka. No, okazało się że nieoznakowana policja.

Naraz kogut i polecenie zjechania na pobocze, do kontroli. Panowie policjanci zauważyli w swoich wstecznych lusterkach, że mamy nie zapięte pasy. Wysiadłem z samochodu. Podszedł policjant i nakazał mi wsiąść do samochodu czekać na dalsze polecenia. Wstępnie odmówiłem wsiadania do samochodu, bo stwierdziłem, że nie jestem ich niewolnikiem i nie mam zamiaru wykonywać ich bzdurnych poleceń.

Zapytałem, czy się mnie boją i czują się bezpieczniej, jak siedzę w samochodzie. Kazali dmuchać w balonik ale balonik nie chciał wywołać alarmu. Zaproponowali mandat sto złotych i pięć punktów karnych za nie zapięte pasy. Odmówiłem przyjęcia mandatu i powiedziałem, że jestem człowiekiem wolnym i robię to, co uważam za słuszne. 

Dostałem od nich jakieś pisemko z deklaracją stałego miejsca zamieszkania i zobowiązanie do odbioru korespondencji. Dostałem jeszcze kwit z pozwoleniem używania mojego samochodu do jutra, mimo że nie miałem przeglądu. Dość uprzejmie rozmowa nasza się skończyła.

No i tera z się zastanawiam nad tymi mandatami na podstawie jakichś bzdurnych przepisów. Czy lepiej taki mandat przyjąć, czy lepiej odmówić przyjęcia takiego mandatu? No bo jak by wszyscy zaczęli odmawiać przyjmowania takich mandatów, to może by się skończyło ich wystawianie.
Na rozprawie taki policjant musi się stawić, a to skutkuje tym, że w tym czasie nie będzie jeździł i nie będzie polował na jeleni. To może być dla policji zupełnie nierentowne przedsięwzięcie. No, ja jestem na emeryturze i mam dość dużo wolnego czasu. W sądzie też miał bym coś do opowiedzenia. Może nawet niektóry sędzia by mnie z zainteresowaniem wysłuchał, a może co setny by nawet mi przyznał rację?

Takie akcje mogły by zatkać całe sądownictwo, a to w dzisiejszych czasach jest dość poważny problem Polaków. W ten kraju coś z sądami powinniśmy zrobić. To dość dobry pomysł żeby je zatkać bzdurnymi sprawami.